- To chłopiec! - Jorah Gordon odetchnął z ulgą, słysząc głos oznajmiający mu przyjście na świat swojego pierwszego dziecka. Tego od niego wymagano: ożenku i jak najszybszego spłodzenia dziedzica. Czasy i dziedzictwo krwi mówiło za siebie, nie było czasu do stracenia. Jego własny ojciec pokiwał głową z uznaniem:
Nasz ród przetrwa.
Buaidh no Bàs!
Okazało się, że te słowa były prorocze, chociaż nie spełniły się dosłownie. Nadeszło i zwycięstwo i śmierć, nie było albo. Sukcesem okazało się powicie zdrowego syna, porażką odejście Lady Ceany, małżonki Joraha. Umarła trzymając w ramionach swoje tak długo wyczekiwane maleństwo. Jorah na długo pogrążył się w żałobie i przez pewien czas nie chciał nawet patrzeć na małego Aryena. Maluchem zajmowała się niańka. Mijały tygodnie, które zamieniały się w miesiące i lata. Jorah ponownie się ożenił i na świat miało przyjść kolejne dziecko. Po raz kolejny Gordon był szczęśliwy, lecz jeszcze raz stracił tę, którą kochał. Kolejne dziecko przyszło na świat i kolejna dusza uleciała z tego świata. Mały chłopiec podszedł do kołyski i spojrzał na siostrę. Ona też została sama, bez rodzicielki. Dziecięca rączka dotknęła jej pulchnego policzka. Wtedy po raz pierwszy pokazał, że będzie się nią opiekować.
Aryen wyrastał na inteligentnego i bardzo pojętnego chłopca. Interesowało go wszystko, co było wokoło i trudno było go upilnować. Ukochał stare opowieści i ponad wszystko uwielbiał historię swego klanu. Kaledonia zaznaczyła w nim nieśmiertelną miłość i to ojczyzna jest dla niego najważniejsza.
Na świat przyszło trzecie dziecko Joraha - kolejny syn. Aryen uwierzył w opowieści o klątwie, gdyż kolejna kobieta dająca mu dziecko zmarła. Tak jak i siostra, brat mógł zawsze liczyć na jego uwagę. Zabierał go na wędrówki, uczył tego, co umiał i pokazywał świat.
Dziecko pochodziło z obdarzonej magicznym darem rodziny i nie minęło dziesięć lat, gdy wykazywał zdolności, które odziedziczył przez krew. Jak to zawsze się zaczyna, nie panował nad tym, co się działo. Ale nie był osamotniony, otrzymał pomoc i nauczył się kontrolować moc. Poznawał tajemniczy świat takich jak on i wspinał się na szczyt wiedzy.
Nigdy nie zapomniał o tym, że przede wszystkim jest dziedzicem swego ojca. Dorastał z mieczem w ręku i chodził wraz z innymi na polowania. Uczył się trudnej sztuki wojennej, chociaż nigdy nie chciał kroczyć tą drogą. Nie umniejszało to jego zdolnościom. Nawet jeśli bardziej kochał las, opowieści i swoją ojczyznę, to nie znaczyło, że nie potrafił poradzić sobie z przeciwnikami. Nigdy nie uciekał się do przemocy, jeżeli istniało inne wyjście.
Mijały lata, dzieci dorastały, a z Aryena wyrósł postawny i całkiem urodziwy młodzieniec. Ojciec doceniał jego umiejętności, chwalił tak samo często, jak zachęcał do dalszej pracy, ale rzadko potrafił z nim siedzieć dłużej. Chłopak wyglądał jak jego matka. Miał te same oczy, włosy, nawet uśmiech. Przypominał mu boleśnie o stracie jaką odniósł lata temu i która była pierwszą na liczącej kilka pozycji liście. Z drugiej strony odziedziczył wiele z jego cech. Aryen zawsze go kochał i stawiał sobie za wzór.
Młodziak spisywał się dobrze. Chętnie uczestniczył w spotkaniach na temat sytuacji w kraju, uczył się analizować fakty i wyciągać z nich wnioski. Do tego zasłużył na różdżkę, okazując się godnym jej noszenia. Do dzisiaj niewiele się zmieniło. Kocha świat magii i jest dumny z tego, że jest czarodziejem.
Charakter młodzieńca jest za to bardziej skomplikowany. Z jednej strony to osoba o silnej osobowości, potrafiąca spojrzeć na świat obiektywnie, pracująca nad czymś wytrwale. Nie jest mu obcy trud i praca. Potrafi pomagać i chce to robić. Chętnie poznaje problemy mieszkańców, by ich zrozumieć i pokazać, że nie jest tylko panem w rodzinnym zamku. Jest nastawiony pokojowo do innych i wierzy w siłę słowa.
Krew przynosi zawsze więcej krwi – powtarza te słowa jak mantrę.
Może to realista, wie o prawach panujących w świecie, o tym, że rodzina liczy się najbardziej, a on sam musi budować podwaliny pod jej przyszłość, ale równocześnie wierzy w coś takiego jak uczucie i prawdziwa miłość. Nie chodzi mu o pieśni i opowieści, ale o rzeczywistość. Nie podważa słów ojca o tym, że każda z jego małżonek była kochana. Każdy ma jakieś cechy, które się w nim docenia, prawda? Można kochać nawet jak przyjaciel.
Jego zamiłowanie do przyrody nie było przypadkowe. Od małego czuł jak wpływa na życie ludzi i szanował ją, poznając wszelakie rośliny i zwierzęta. Bliskie stały mu się góry i jeziora, ukochane lasy przemierzał nie raz i nie dwa, ucząc się jego zakamarków. Był takim włóczęgą-indywidualistą. Lubił samotne spacery, czy przejażdżki konne. Czuje silny związek z naturą i potrafi się w tym odnaleźć. Nauczyło go to wiele, jak choćby tropienia.
Gordon kocha też słowa, nie ważne w jakiej formie. Potrafi się wysławiać bardzo dobrze, tak samo jak ukochał zapach zapisanych stron. Zawsze lubił czytać i można go spotkać siedzącego nad czymś. Ma bardzo otwarty umysł.
Nie stroni od żartów, ma przyjaciół i jak wielu mężczyzn, ulega wdziękom pięknych niewiast. Nie ukrywa, że kocha kobiety i lubi je mieć obok siebie. A one lubią jego. Nie jest przecież prostakiem i potrafi oczarować panie. I jeśli w tej chwili pomyśleliście, że to zwyczajny czaruś i flirciarz, to się bardzo mylicie. Aryen marzy o kochającej żonie i dzieciach i nie dlatego, że to jego obowiązek. Ma dobre serce i jest wartościowym człowiekiem. Jedyne czego się boi, to utrata bliskich. Nie potrafi zapomnieć tego, co stało się z żonami jego ojca. Jakaś część jego mówi, że sam może być przeklęty, a tego by nie zniósł. Nawet jeśli wierzy się w to, mało kto potwierdziłoby obawy Gordona. Kaledończyk powinien być spokojny. Oczywiście jego sława jako podrywacza rozciąga się tu i tam, dlatego mało która panna wierzy w jego oddanie, ale nie mów hop, zanim nie przeskoczysz. Na pewno istnieje taka, która podbije jego serce i sprawi, że ten etap zostawi za sobą.
Jeszcze taka istotna rzecz tyczy się jego sympatii do prostych ludzi. Zawsze widział w nich coś więcej i ma szacunek do ich pracy. Uparcie wierzy także, że można pogodzić magicznych z tymi, którzy daru nie posiadają i żyć razem w pokoju. Idealista? Być może.
Czy jest butny? Rzadko, ale oczywiście bić się potrafi i honoru broni jak lew. Oczywiście jedno oko skierowane jest na siostrę, drugie na brata, ponieważ kocha ich od zawsze i na zawsze, nawet jeśli nie jest najlepszy w okazywaniu tego tak, jakby chciał. Stara się, bardzo i chociaż czasem krytykuje, ma wobec nich jedynie dobre intencje. Ufa im i kocha, wszyscy mają podobne koleje losów i życie żadnego z nich nie jest takie proste. Jego obowiązkiem jest służenie Szkocji jako wojownik, obrońca i wzorowy czarodziej.